Archiwum 17 lipca 2015


lip 17 2015 dawne życie
Komentarze: 1

Byłam w siódmym niebie jak dowiedziałam się, że już niedługo zamieszkamy razem. To miało być nasze i tylko nasze życie i nic nikomu do tego. Cieszyłam się jak dziecko, gdy dostanie lizaka. Nic nie mogło mi popsuć humoru. Zawsze chciałam z nim być... chciałam, żeby rodzice przestali mnie kontrolować i mówić co mam robić i jak żyć. Myślałam, że wszystko będzie tak jak sobie zaplanuję. Niestety okazało się inaczej... Rodzice jak to rodzice martwią się i postanowili mnie kontrolować na odległość. Do tego doszły komentarze moich przyjaciółek, które nie życzyły mi dobrze, a wręcz przeciwnie. Zaczęło się dogadywanie, że nie dam sobie rady, że jestem za młoda na życie poza domem na własne ryzyko. Bałam się, że mają rację. Myślałam nawet o tym aby wrócić do domu, ale to by było nie fair w stosunku do Niego. Nie chciałam go zranić. Dlatego postanowiłam, że dam sobie szansę i sama zadecyduję o swoim życiu. 

Mijały miesiące, a My byliśmy tak szczęśliwi, że nie da się tego opisać. Jednak nie miałam wsparcia u rodziców. Chcieli, żebym była w domu... przeważnie mama. Bo kto jak nie ja uspokoi pijanego ojca, który strzela wszystkim co mu wpadnie w ręce. Jakiś czas nie pokazywałam się w domu chciałam odpocząć, ale przełamałam się i pojechcałam z nadzieją, że wszystko jest w porządku. Okazała się inaczej. Gdzy weszłam do mieszkania rodziców zastałam niesamowity bałagan. Ojca, który spała pijany i mamę, która próbowała oganrnąć ten syf, który zastałam. Wtedy pierwszy raz powiedziała mi: " Cieszę się, że masz takiego cudownego chłopaka i że mino naszych sprzeciwów postanowiłaś z nim zamieszkać. Życzę Ci jak najlepiej i zawsze życzyłam". Pamiętam to jak dziś, chociaż minęły 3 lata. Nigdy jej Tych słów nie zapomnę. 

marlenboj : :